01
Premiera "Pamiętnika narkomanki"
 
czytaj

Zapraszamy do Galerii!!!

01
Dzień Otwarty 2024
 
czytaj

Zapraszamy do Galerii!!!

01
Dzień Patrona
 
czytaj

Zapraszamy do Galerii!!!

01
Dzień Romanofonii
 
czytaj

Zapraszamy do Galerii!!!

01
Spotkanie z Mikserem
 
czytaj

Zapraszamy do Galerii!!!

Scenariusz "Inny świat"

Warsztaty teatru szkolnego dla młodzieży


 


„INNY ŚWIAT” GUSTAWA HERLINGA-GRUDZIŃSKIEGO


 


 


Osoby:


KOSTYLEW


NARRATOR KOSTYLEWA


GŁOS ŚLEDCZEGO


PAMFIŁOW


NARRATOR PAMFIŁOWA


GŁOS SASZY


CHÓR – cytaty z "Antygony"


MUZYKA : JACEK KACZMARSKI  "Ballada o bieli", "Prośba", "Ballada o Katyniu" lub "Pochwała człowieka"


Na początku prezentacja multimedialna przy użyciu projektora, na temat obozów sowieckich. Zdjęcia z podpisami, w tle muzyka. Około 3-4 minuty.


MUZYKA;


Jacek Kaczmarski "Ballada o bieli"


 CHÓR ... Że zaś zupełnie bez nadziei żyć nie można, znalazł rozwiązanie w dobrowolnym, prawie sztucznym męczeństwie.


KOSTYLEW


Jestem Michaił Aleksiejewicz Kostylew. W wieku 24 lat z polecenia partii opuściłem politechnikę w Moskwie i wstąpiłem do Akademii Morskiej we Władywostoku. Tam na kursach wieczorowych w ciągu czterech lat nauczyłem się języka francuskiego na tyle, aby móc swobodnie czytać. Byłem chory na tęsknotę za czymś nieokreślonym. Wszystko, co czytałem, działo się jak gdyby w klimacie podzwrotnikowym, gdy ja żyłem od urodzenia w lodowatej pustce... Jeżeli kiedykolwiek poczułem tylko na krótko, czym jest wolność,  to właśnie wtedy, kiedy czytałem książki francuskie od starego Bergera. Byłem jak okręt uwięziony wśród lodów i nie dziwcie się, [zwrot do publiczności] że próbowałem się z nich wyłamać na ciepłe wody. W roku 1937 właściciel prywatnej wypożyczalni książek, Berger - został aresztowany, a w parę tygodni później pociągnął za sobą mnie.


Muzyka – Jacek Kaczmarski "Prośba"


Skatowany do utraty przytomności, bity na nowo po otrzeźwieniu wiadrem zimnej wody, z oczami ledwo widzącymi  przez szpary w plastrze zakrzepłej krwi i ustami obrzękłymi od poszarpanych dziąseł i chwiejących się zębów,  nie przyznawałem się do winy z uporem, który rósł w miarę, jak potęgowały się zadawane mi cierpienia. Jakże skomplikowanym i nieobliczalnym mechanizmem jest organizm ludzki! Pamiętam tylko jedno: że cedziłem z zaciekłą determinacją przez zaciśnięte kurczowo zęby słowa: "jestem niewinny, nie byłem nigdy szpiegiem". Krzyknąwszy po raz ostatni "nie", poczułem, jak od konwulsyjnego skurczu szczęk ustąpiły nagle przednie zęby, i dusząc się wyplułem je wraz z falą ciepłej krwi  i wymiotów, która przedrła się przez zatkany przełyk i bluznęła na scianę, jak nafta z przewierconego szybu. Poczułem pewną ulgę i pogrążyłem się w ciemności. To mnie uratowało. Gdy ocknąłem się już po paru dniach w szpitalu więziennym, byłem już umyty i zabandażowany.


PAMFIŁOW


W roku 1934 kolektywizacja pozbawiła mnie dużego gospodarstwa nad Donem i wymiotła na tak zwane wolne przesiedlenie na Syberię. Tam umarła mi żona,  jedynego syna zabrano w wieku 18 lat do wojska, a ja zostałem aresztowany. Pracowałem ciężko, aby przed śmiercią zobaczyć jeszcze syna. Saszę kochałem miłością zupełnie zwierzęcą. Po pracy kładłem się na pryczy i wpatrywałem godzinami w jego fotografię. Wierzyłem, że uczciwą pracą zasłużę  na spotkanie z nim.


NARRATOR PAMFIŁOWA


W baraku lesorubów, miałem znajomego Kozaka – Pamfiłowa, który zwykł czytać mi w święta listy od syna. Odczytywał mi je po kilkanaście razy, niektóre znałem prawie na pamięć. Były krótkie i powściągliwe


GŁOS SASZY


Cieszę się Ojcze, że jesteś zdrów i pracujesz. Ja powoli pnę się po stopniach kariery wojskowej. Jestem szczęśliwy, że mogę żyć w tak wspaniałym kraju jak Związek Sowiecki. Mam nadzieję, że dosięgnie Cię sprawiedliwy wyrok naszej socjalistycznej ojczyzny. Sasza.


NARRATOR PAMFIŁOWA


Stary Pamfiłow czytał wolno pierwszy i drugi ustęp, przebiegał z nutą irytacji przez trzeci i długo delektował się ostatnim, rozgryzając uważnie każde słowo.


PAMFIŁOW


Widzicie, to z musu, a to z serca. Dobre sobie:"Sprawiedliwości wyroków sowieckich! Bogu, Bogu mnie poleca Saszeńka, synok jedyny". Nie zmienią chłopcu duszy, choćby tam diabeł był przy robocie. Ja go wychowałem, Kozak doński Pamfiłow, gospodarz na własnej ziemi.


NARRATOR PAMFIŁOWA


Młodego Saszę znało z listów i opowiadań, co najmniej kilkudziesięciu więźniów. Ale nie wszyscy byli tak pewni jak ojciec, że "chłopcu nie zmienią duszy".


KOSTYLEW


Opowiedziałem o sobie wszystko, przyznałem się do swojej grzesznej miłości do Zachodu i zażądałem przeniesienia całej sprawy z więzienia przed plenum organizacji partyjnej w Szkole Morskiej. I wtedy wszystko zaczęło się od nowa. Budzono mnie w nocy, odprowadzano po paru  godzinach do celi, budzono znowu o świcie, wywoływano na badania podczas posiłków dziennych i godzin przeznaczonych na załatwienie potrzeb fizjologicznych. [Światło w oczy]


GŁOS ŚLEDCZEGO [zadający natarczywe pytania]


Kto należał do tajnej organizacji w Szkole Morskiej? Kogo wtajemniczyłeś w swoje poglądy? Gdzie i kiedy odbywały się zebrania? Jaki był cel praktyczny organizacji.  Jakie miała kontakty z zewnątrz? Kto był przywódcą?  [ 2 RAZY]


KOSTYLEW


Odmówiono mi mycia i spacerów na dziedzińcu więziennym. Chodziłem błędny, oszołomiony, z zaczerwienionymi od niedospania oczami, z rozpaloną od nie zagojonych jeszcze ran głową, w której krew szumiała jak resztki wrzątku w blaszanej bani. Niekiedy wydawało mi się, że moja głowa jest ogromnych rozmiarów poduszką, wypchaną pakułami i najeżoną tysiącami szpilek. Zatraciłem poczucie czasu, zrywałem się z pryczy na dźwięk swojego nazwiska zaczadzony i półprzytomny, wodząc dokoła zaognionymi oczami. Któregoś wieczoru usłyszałem wreszcie od sędziego śledczego:


GŁOS ŚLEDCZEGO


No, Kostylew, skończymy dzisiaj śledztwo. Podpiszesz tylko akt oskarżenia i koniec. Wszystko sprowadza się do jednego: chciałeś z pomocą obcych mocarstw obalić obecny ustrój Związku Sowieckiego.


KOSTYLEW


Na te słowa skurczyłem się i zapadłem jak od nagłego ciosu. Krew uderzyła mi do głowy i jeszcze chwila, a krzyknąłbym głośno: "kłamstwo"! Zdołałem jednak tylko wymamrotać w osłupieniu: "Obalić z pomocą obcych mocarstw ustrój Związku Sowieckiego"? ...  A wtedy sędzia śledczy rzucił na stół zeznanie podpisane przez trzech uczniów Szkoły Morskiej. Poprosiłem o akt oskarżenia i położyłem na nim swoje nazwisko.


PAMFIŁOW


W marcu 1941 roku, otrzymałem wreszcie długo oczekiwany list od syna. Widniała na nim źle przez cenzurę zatarta data  - luty 1940, list szedł więc blisko rok.


GŁOS SASZY


Ojcze! Donoszę, że nie będę do Ciebie pisywał przez dłuższy  czas, bo nie pozwolą mi na to pilne zajęcia. Jestem  szczerze oddany potężnemu Związkowi Sowieckiemu i naszej socjalistycznej ojczyźnie, których dobro jest dla mnie najważniejsze. Usprawiedliwiam, a nawet pochwalam Twoje aresztowanie Ojcze, bowiem było  ono przejawem historycznej konieczności. Sasza


NARRATOR PAMFIŁOWA


Pamfiłow przymknął oczy i opuścił na kolana ręce, trzymając jeszcze kurczowo kartkę papieru. Nikt nie powiedział ani słowa. Cóż tu bowiem było do powiedzenia? Pamfiłow, który rozumiał tylko, co to jest ziemia i miłość ojcowska, nie zrozumiałby  nigdy tak trudnego pojęcia jak "konieczność historyczna".


PAMFIŁOW


Poczułem jak spod przymkniętych powiek potoczyło się parę łez. Straciłem syna, umarł mi syn!


NARRATOR KOSTYLEWA


W styczniu 1939 roku Kostylewa odesłano z wyrokiem dziesięcioletnim do obozu kargopolskiego i po paru dniach pobytu w Jercewie skierowano go do Mostownicy. Pracując  obliczał więźniom normy wyższe od rzeczywistej wydajności. To  go zgubiło i trafił do pracy w  brygadzie  leśnej. Prca fizyczna złmała go i poniżyła do tego stopnia, że nie było rzeczy, której by nie zrobił dla zdobycia dodatkowego kawałka chleba. Znienawidził współwięźniów i uważał ich odtąd za  swoich naturalnych wrogów. Byłby  może stoczył się jeszcze niżej, na samą krawędź największej zbrodni, jakiej moze dokonać człowiek wart tego imienia – zbrodni donosu – gdyby przypadek nie podsunął mu jednej z książek, którą czytał niegdyś na wolności we Władywostoku. Kostylew odczytał ją na nowo, płacząc jak dziecko, które odnalazło w  ciemności rękę matki. W marcu 1941 roku, Kostylew przeszedł etapem do Jercewa z prwą ręką na temblaku i zliczony został formalnie do naszej brygady tragarzy. Wkrótce odkryłem tajemnicę jego zabandażowanej ręki.


NARRATOR PAMFIŁOWA


Pamfiłow przestał pracować i z miejsca został odesłany do izolatora. Przebył w nim trzy doby o kromce chleba i wodzie; to go ugięło, bo zaczął znowu wychodzić do lasu, ale nie pracował już tak jak dawniej. Którejś nocy siedział do późna przy piecu, aż wreszcie podniósłszy się z ławki zdjął z szyi woreczek, w którym były listy i rzucił go w ogień.


NARRATOR  KOSTYLEWA


Jeszcze wczoraj powiedziano nam, że do brygady przyszedł nowy więzień, który pójdzie z nami normalnie do pracy, skoro tylko po zagojeniu ręki skończy mu się zwolnienie. Pamiętam, że byłem zachwycony rzadkim połączeniem wrażliwości i z gruba ciosanej, niemal brutalnej chropowatości tego człowieka. Lewą ręką przewracał z instynktownym nabożeństwem kartki książki, a prawą - -nieruchomą- przytrzymywał ją, aby nie spadła. Gdy czytał, w kącikach jego ust  błąkał się uśmiech czarująco naiwny, prawie dziecinny. W pewnej chwili, upewniwszy się, że w naszym kącie nikt się nie rusza, odłożył książkę i zdrową ręką zaczął odwijać bandaż. Trwało to parę minut, w czasie których raz czy dwa dorzucił do ognia trochę drzewa.  Przed ostatecznym oderwaniem zeskorupiałego okładu od rany spojrzał znowu  w naszym kierunku i odrzuciwszy głowę w tył, szarpnął gwałtownie. Zdawało mi się, że patrzy prosto na mnie, ale patrzył nie widząc: jego oczy przymknęły się bowiem nagle i utonęły teraz prawie zupełnie za podkurczonymi ku brwiom policzkami, a górne zęby przygryzły z bólu dolną wargę. Nie odwracając  ciągle głowy, przybliżył się do pieca i po omacku wsunął odbandażowaną rękę w ogień. Przez jego ściągniętą twarz przebiegł skurcz bólu, oczy zdawały się wyświdrowywać w głąb czaszki, zęby puściły dolną wargę i zacięły się ze zgrzytem, a na czoło wystąpiły wielkie krople potu. W ciągu tych kilkudziesięciu sekund zdążyłem zauważyć nie tylko jego przykłutą drgawkami bólu twarz, ale i rękę – spuchniętą kłodę, obciągniętą złuszczoną od poparzeń skórą i ociekającą krwią i ropą, która skwiercząc jak oliwa spadała małymi kroplami na rozżarzone do czerwoności okrąglaki. Wyciągnął ją wreszcie z ognia, opadł ciężko na ławkę obok pieca i skłoniwszy głowę między kolana, zaczął lewym  rękawem ocierać pot z twarzy. Uwolniony od tej strasznej próby, zdawał się teraz rozluźniać i rozprężać.


NARRATOR PAMFIŁOWA


W kwietniu przeszedł przez Jercewo jedyny transport oficerów i żołnierzy sowieckich, którzy dostali wyroki dziesięcioletnie za poddanie się Finom. Był wśród nich Sasza Pamfiłow. Przyjechawszy do obozu rano, dowiedział się, w którym  baraku mieszka stary Pamfiłow, i położył się na jego pryczy.  Musiał już wiedzieć o wrażeniu, jakie zrobił na ojcu ostatni jego list, bo kiedy stary Kozak wrócił z lasu, Sasza zeskoczył z pryczy i zaczął się bojaźliwie cofać  w kierunku ściany. Pamfiłow zbladł, zachwiał się, wypuścił z rąk pusty kociołek  i szedł za nim z nieprzytomnym błyskiem w oczach.  Pamfiłow, krzyknęli z prycz więźniowie – przypomnij  mu, co to ojcowska ręka! Ale Pamfiłow przysiadł na  ławce i wyszeptał: "Synok, dorogoj moj synok". Przeleżeli obok siebie na pryczy całą noc, rozmawiając cicho, a następnego dnia Sasza poszedł etapem do Niandomy.  Potem widywałem znowu codziennie starego Pamfiłowa, pracowitego i cierpliwego, jak gdyby wdzięczny był obozowi  za to, że pojednał go z synem.


CHÓR


Bo mylić się jest rzeczą ludzką, a człowiek, który popełnił błąd, nie jest jeszcze pozbawiony czci i rozwagi, jeśli w grzech popadłszy, naprawi błąd i nie trwa w uporze. Upór i samowola rozum nam odbiera. Co to za odwaga zabitego jeszcze raz zabijać? To dobra rzecz uczyć się od prostomówców.


NARRATOR  KOSTYLEWA


Posiadłszy  bolesną tajemnicę Kostylewa, posiadłem również wkrótce potem jego przyjaźń. Dowiedziałem się, że czeka na widzenie z matką. Doradzałem, żeby do czasu widzenia z nią, zarzucił swój proceder opalania ręki i poszedł choć parę razy na bazę. On jednak z dziecinnym uporem odpowiadał, że nigdy już nie będzie dla nich pracował. 10 kwietnia dowiedział się, że jest na liście transportowej do obozu w Kołymie, który był czymś w rodzaju odpowiednika niemieckiej "selekcji do gazu". Kostylew przyjął ten cios mężnie, ale z pewnym osłupieniem. Pamiętam, jak wyszeptał cicho, że nie zobaczy matki. Nie wiem, co mnie skłoniło, ale jeszcze tego wieczoru poszedłem do naczelnika obozu, zaofiarować się na etap zamiast Kostylewa. Naczelnik nie zgodził się. Nazajutrz wieczorem dowiedziałem się, że Kostylew oblał się w łaźni wiadrem wrzątku i jest w szpitalu. Umierał w straszliwych męczarniach, nie odzyskawszy do końca przytomności. Choć umarł inaczej niż żył, gdy go znałem i na swój sposób kochałem, do dziś – niby symboliczny obraz człowieka, który przegrał po kolei wszystko, w co wierzył – widzę go z przekrzywioną od bólu twarzą i ręką zanurzoną w ogniu jak ostrze hartowanego miecza.  Starej Kostylewej nie zawiodomiono na czas o śmierci syna, bo przyjechała na spotkanie. Za oblodzoną szybą zobaczyłem jej drżące ręce, zgarniające do małego zawiniątka pamiątki po Miszy, i pomarszczoną, surową twarz, wstrząsaną suchym łkaniem. O, gdybyż to widział ten, który swym samotnym i rozpaczliwym szaleństwem, swą dziecinną i ślepą tęsknotą za wolnością wysączył z jej oczu od dawna wszystkie łzy.


CHÓR


Człowiek na wszystko znajdzie radę, nawet na to, co przyszłe wieki mu zgotują. Tylko przed śmiercią nie może uciec.


MUZYKA


Jacek Kaczmarski – "Ballada o Katyniu" lub" Pochwała człowieka"


 


 




Warto wiedzieć:

Przekaż 1,5 % podatku dla VIII LOS :)

 

 

czytaj wiecej

Oferta edukacyjna 2024/2025

czytaj wiecej

Trzymaj forme z 8 LOS

czytaj wiecej
Wszelkie prawa zastrzeżone przez VIII Liceum Ogólnokształcące Samorządowe
Projekt i realizacja: logo media Media Essence / mediaessence.pl

Ta strona używa pliki cookies (ciasteczka). W każdej chwili możesz zablokować lub ograniczyć umieszczanie plików cookies (ciasteczek) w Twoim urządzeniu zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Więcej o możliwościach zmiany ustawień przeglądarki internetowej znajdziesz tutaj.