Działacze polskiego powojennego  podziemia niepodległościowego  i antykomunistycznego, nazywani inaczej Żołnierzami Wyklętymi lub Żołnierzami Niezłomnymi, mocno wyryli się w pamięć Polaków. Każdego roku, w dniu 1 marca,  obchodzimy ich święto. Wspominamy ich patriotyzm i dążenie do utworzenia wolnej, suwerennej Polski.  Po II wojnie światowej Żołnierze Wyklęci  nie złożyli broni, ale dalej walczyli o niepodległą Ojczyznę. Kilkadziesiąt tysięcy partyzantów-żołnierzy polskich nie potrafiło pogodzić się z komunistyczną rzeczywistością i podjęli walkę do końca. Złożyli na ołtarzu Ojczyzny własne życie. Cześć Ich pamięci!

Czy znacie ciekawe miejsca w naszym mieście, które niestety niszczeją i odchodzą w zapomnienie?

Architektoniczna perła Częstochowy, willa Hoffmana, mieszcząca się w dzielnicy Tysiąclecie, to dziś już ruina, która od lat stoi zaniedbana.

Przy ul. Zbierskiego w Częstochowie (kiedyś gen. Dembińskiego, a jeszcze wcześniej ul. Pomologicznej), pomiędzy apartamentowcem a nowoczesnymi gmachami Akademii im. Jana Długosza stoi willa, która mimo dewastacji zachowała swój urok i charakter. Jej bryła architektoniczna i rozkład pomieszczeń nawiązuje nieco do tradycji polskich dworków szlacheckich, choć całościowo prezentuje raczej styl eklektyczny. Od razu uwagę zwraca frontowy portyk, wsparty na dwóch kolumnach i nakryty ozdobną kopułą. Budynek z przełomu XIX i XX w. w ciągu swojej historii zmieniał właścicieli. Początkowo był własnością Antoniego Kosmalskiego, następnie Bolesława i Pawła Pietrzykowskich.

W 1910 r. kupił willę sławny pomolog (uczony zajmujący się odmianami drzew i krzewów owocowych), prof. Mieczysław Bolesław  Hoffman, który zamieszkał tu wraz z żoną Anną z Wójcickich.

Rozpoczynamy dziś nasz nowy cykl „LOS – owe spotkania z duchami…”. Chcemy przybliżyć Wam fascynujące legendy, podania i opowieści związane z naszym miastem, a także regionem. Będziemy opowiadać o bogatej historii, ciekawych postaciach, tragicznych wydarzeniach…

Zapraszamy do świata duchów, zjaw i legend

Historia rodu Denhoffów z Kruszyny

Ileż to przepięknych historii skrywa ziemia częstochowska… ile opowieści o miłości, nadziei, czasem z  tragedią w tle.

Między Borownem, a Kruszyną znajduje się w polu, nieopodal drogi,  górująca nad okolicą kolumna. Wykonana jest z piaskowca, a postawiona na cokole z kamienia.  Widać, że czas odcisnął na niej swe piętno. Miejscowi mówią, że nocą, lamentując,  pędzi na koniu, drogą, młody jeździec, który rozpływa się w nieprzeniknionym mroku na wysokości kolumny.

Dokąd on zmierza? Skąd przybywa?

Ów młodzieniec to Otto Denhoff, syn Kacpra, właściciela pobliskich dóbr w Kruszynie. Dziś jest to piękny, ale mocno zrujnowany pałac,  będący w czasach swej świetności, w XVII wieku, siedzibą rodu Denhoffów. Młody Denhoff zakochał się bez pamięci w ubogiej szlachciance Zofii, córce właściciela Borowna. Odwzajemniona miłość sprawiła, że młodzi zaczęli planować wspólną przyszłość. Na drodze do ich szczęścia stanął jednak Kacper Denhoff, który dla swojego syna chciał żony z magnackiego rodu, a małżeństwo z Zofią uważał za mezalians. Ponieważ Otto nie chciał słuchać ojca, ten wpadł na iście szatański pomysł. Postanowił spalić dwór w Borownie wraz z jego właścicielami. W tym celu dał służbie alkohol, a gdy Ci byli  już mocno oszołomieni jego dzianiem, nakazał podpalić dwór.

Otto, kiedy zobaczył płonące dobra w Borownie, ruszył ukochanej na pomoc. Niestety było już za późno,  pogorzelisko o już ledwie się tliło. Zrozpaczony zawrócił do Kruszyny, a w drodze powrotnej popełnił samobójstwo.

Źródło: http://www.polskaniezwykla.pl/web/place/2813,kruszyna-kolumna-denhoffow.html